poniedziałek, 25 stycznia 2010

U Oli.

ja właśnie siedzę u Oli i się nudzę trochę... ona poszła coś z włosami robić (yyy, co? nie wiem). I siedzę sobie sama.... a ja się na dnaicha włamałam `koleżance` z klasy na GG i mam numer takiego jednego chłopaka, który podoba się Oli. Kto mi się podoba? A co was to?^^

czwartek, 21 stycznia 2010

Sova.


Tak wczoraj skaczę sobie po różnych stronach internetoyych i natrafiłam na taką jedną... jak to zobaczyłam to myślałam, że pęknę ze śmiechu!!
www.annasova.com
To jest piękne...
No, i Anna i Sova... Cudo!


A wracając do mojej twórczości w zakresie rysunków... może ciut lepsze^^

Sowi hymn

Tak jak te Leo Ziemniaki (Kinga ^^ ) napisały ja będę kontynuowała pisanie. Choć wenę mam rzadko i czas brak, ale jednak. ; D

A więc :
Szłam przez taki zwykły las. Idę, idę, a tu taka sowa siedzi na gałęzi, a za nią inne sowy. xD
I one śpiewały swój hymn :
"Dźwięki harfy, wiatru szum. Wodo, wodo zmień się w rum. "

Tu chodzi o taką wodę z sadzawki. Bo sowi rum robi się właśnie z tej sadzawki.

środa, 20 stycznia 2010

Kocham.

Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Koniec.

Samo życie?

Jak widać Wenus się nie udała, ale mam to gdzieś.
Dziś. Dziś jest zwykły dzień, przeciętny, wręcz identyczny jak pozostałe. Spałam do 10. Ferie są, podobno. Gdy się obudziłam nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Przeciwnie: codzienny rytuał. Mycie się, ubieranie, śniadanie, komputer x2, obiad, książka, komputer. Teraz czekam, ma do mnie przyjść Ola, nieee, nie ta parówka, inna Ola^^. Więc czekam. Ale jak znam życie to sie pewnie spóźni. Z parówką widzę się jutro. Idziemy na błonie, tam jest taki fajny gładki śnieg. Będziemy wydeptywać różne (oho, ciekawe jakie) napisy. Później pewnie pójdziemy na miasto. Pod euro... jak ja kocham euro! Z powodów, których nie podam.

Przemęczenie.


Zastanawiam się, co powinno się robić na lekcjach języka polskiego. Raczej nie to co my robimy z naszą wspaniałą nauczyciel ką, która już od 7 lat powinna być na emeryturze. Na każdej lekcji gada o wojnie, ew. o Stanisławie Fleszarowej - Muskat. No... ogólnie nie robimy nic. Ja z Olą korzystam z okazji siedząc w ostatniej ławce i cóż... odrabiamy (spisujemy, taa, jasne) prace domowe, rysuję (tylko ja?), piszemy skrzynkę i robimy różne inne głupoty. Wstawiam trochę nieudany, rysowany na 2 różnych kartkach obrazek przestawiający Wenus z Milo. ^^ Dziękuję za uwagę.

Teraz normalnie.

Bo my też jesteśmy normalnymi ludźmi. Przynajmniej ja.
Jestem w kompletnym, totanym, ogromnym, olbrzymim dole. Utknęłam i nie mam siły wyjść. Staram się normalnie funkcjonować, udaję, że jest dobrze, ale jest źle. Na pozór uśmiechnięta i zadowolona z życia? Masz racje, to tylko pozory, a one mylą. Zastanawiam się nad sensem, zastanawiam się, dlaczego tak jest, dlaczego akurat mnie to dotknęło? Pocieszenia? Znajduje je w muzyce, `czarnej muzyce` którą kocham i zarazem jej nienawidzę. Słuchanie jej boli. Boli moją duszę. Rysunki, malarstwo, sztuka. Bazgranie po papierze w bliżej nieokreślonym celu. Przeglądanie stron ze sztuką prawdziwych artystów, wgapianie się w mój ulubiony obraz `Gdy rozum śpi budzą się demony`. Sama też czasem narysuję/namaluję coś `lepszego`. Trochę. Ola... czy Ola mnie pociesza? Ola wpadła chyba jeszcze głębiej niż ja. Czasem pociesza, innym razem doprowadza do szału (nie bierz sobie tego, Olu do serducha!). Książki. One nie uspokajają. One `usypiają` ból. Moją ulubioną przeczytałam już 7 razy.
Cały ten blog jest naciągany. Trochę. Nie wiem, dlaczego zgodziłam się na jego pisanie. Teraz jest tylko problem. Nie chcę już dłużej pisać tych głupich i prymitywnych notek. Może Ola będzie to kontynuowała, ja chyba nie. Chociaż jeszcze nad tym pomyślę. I nie pytajcie proszę co się stało, nie mam już siły.

wtorek, 12 stycznia 2010

Olu!

Ola nie pisze bo nie ma weny.
Ola ma wenę jak jest na kiblu.

O ziemniakach. Mister ziemniak.


Jest wszędzie.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zamyślenie.

Ostatnio się tak zamyśliłam. (ponownie)
Tym razem chodziło o prymitywną dość i nieco ambitną rzecz.
Jak można iść, wpaść na pomysł i się potknąć?!

Mądre teksty.

Inteligencja jest bardzo przydatna tak na marginesie.


`po co stać skoro można iść?`
`Zakleszczanie jest najlepsze`
`Podobno mnie kochasz!
A co za debil ci to powiedział?`
`Anna suszy wło0sy odkurzaczem`
`Anna kosi beton`
`Koniec świata zostanie przesunięty na inny termin z powodu problemów technicznych. Przepraszamy`

środa, 6 stycznia 2010

Oświecę Cię, ciołku!^^

Więc...
Sowa podmiot nie ma żadnych praw.
Tak sądzę.
Taaa. Ja jestem tego pewna.
Yh, a wicie co dziś jadłam? Aaaa. Nie.
A niespodzianka. Parówki.

Ciekawe zamyślenie.

Tak się ostatnio zamyśliłam. I myślałam o czymś.
A co to było?
Ym. Zapomniałam.
A nie jednak pamiętam ;p
Myślałam czy sowa podmiot to ma jakiekolwiek prawa?
To jest warte uwagi.
Heh ^^

Yh, ze słownika

Zakleszczanie - przetwarzanie kogoś lub czegoś za pomocą zakleszczacza, angielska nazwa sooving

Gdy zakleszcza się sowa powstaje bakłażan
Gdy zakleszcza się bakłażan powstaje sowa
Gdy zakleszcza się sowa i bakłażan powstaje sowinka

Zawieszenie się - powstaje w wyniku dłuższego i intensywnego myślenia o kimś lub o czymś. Podczas niego myśli zostają zawieszone w czasoprzestrzeni. Osoba, która się zawiesiła nie zwraca uwagi na nic, odcina się od świata, nic do niej nie dociera.


I taka złota myśl
`Po co stać, skoro można iść.`

wtorek, 5 stycznia 2010

Tak, tak, nowy cykl.


Cykl o ziemniakach. Krótkie historyjki i zdjęcia.

Pewna pani ziemniak postanowiła wyjść na plaże... ale stwierdziła, że w mundurku nie wypada. A nie chciała się opalać na plaży nudystów bo się trochę wstydziła. Więc... i oto właśnie ta superdurna końcówka. Może i nie mam takiego talentu jak Ola, ale trudno.