środa, 20 stycznia 2010

Teraz normalnie.

Bo my też jesteśmy normalnymi ludźmi. Przynajmniej ja.
Jestem w kompletnym, totanym, ogromnym, olbrzymim dole. Utknęłam i nie mam siły wyjść. Staram się normalnie funkcjonować, udaję, że jest dobrze, ale jest źle. Na pozór uśmiechnięta i zadowolona z życia? Masz racje, to tylko pozory, a one mylą. Zastanawiam się nad sensem, zastanawiam się, dlaczego tak jest, dlaczego akurat mnie to dotknęło? Pocieszenia? Znajduje je w muzyce, `czarnej muzyce` którą kocham i zarazem jej nienawidzę. Słuchanie jej boli. Boli moją duszę. Rysunki, malarstwo, sztuka. Bazgranie po papierze w bliżej nieokreślonym celu. Przeglądanie stron ze sztuką prawdziwych artystów, wgapianie się w mój ulubiony obraz `Gdy rozum śpi budzą się demony`. Sama też czasem narysuję/namaluję coś `lepszego`. Trochę. Ola... czy Ola mnie pociesza? Ola wpadła chyba jeszcze głębiej niż ja. Czasem pociesza, innym razem doprowadza do szału (nie bierz sobie tego, Olu do serducha!). Książki. One nie uspokajają. One `usypiają` ból. Moją ulubioną przeczytałam już 7 razy.
Cały ten blog jest naciągany. Trochę. Nie wiem, dlaczego zgodziłam się na jego pisanie. Teraz jest tylko problem. Nie chcę już dłużej pisać tych głupich i prymitywnych notek. Może Ola będzie to kontynuowała, ja chyba nie. Chociaż jeszcze nad tym pomyślę. I nie pytajcie proszę co się stało, nie mam już siły.

Brak komentarzy: